piątek, 25 lipca 2014

rozdział 16 nowy dom nowe zycie


justin miał w planach kupienie nowego domu i tak sie stało zadzwonił do rodziców z prosba przyjechania do nie go i amber by im powiedzic ze sie przeprowadzaja do nowego mieszkania kilka metrów od tego mista obenego wiec pojechali obejrzec nowe mieszkanie justin dłózej sie nie zastanawiał tylko od razu zapytał ile .po cenie odrazu kupił mieszaknie gotowe do wprowadzki nasptepengo dnia mogli sie juz wproawdzac
2 dni pózniej
justin zaczoł rozpokowywac swoje rzeczy w tym czasie amber chodziła i oglodała dom janpierw poszła do salonu był duzy piekny ładny nowy a  potem poszła do  sypialni zajrzała jeszcze do mineło kolejne 5 lat dziisja dzici amber skonczyły 13 lat a amber juz miał 32 lat a justin 29 lat wieć troche sie wydarzyło przez te lata ale a,mber cieszyła sie ze jej dzieci juz sa większe więc trzeba było wozic dzieci do szkoły kolejny rok to była działka dla justina to były córki blizniaczki natomiast drugie blizniaczki dzieczynki justina miały po 8   lat o to one amber miaął jeszcze 2 synów blizniaków po 3   wiec wszystko by;iesice mieli o to one . justin miał w planach wybranie sie z rodzina na wkakcje na karaiby więc zapytał amber czy by nie zgodziła sie na wyjazd amber lekko sie zasimiała i oczyswcie sie zgodziła powiedziała justin ide po walizki a justin dobrze ja tez musze iśc wiec weszli razem do domu poszli na góre po swoje waliznki justin poszedł po dzeci . zbierajcie sie jedziemy na wkakcje  jeszcze przed wyjsciem justin poszedł  do kuchni a mber poszła ubrac sie do łazienki włozyła na siebie o to taki strój justin poszedł do garazu po swój samochód i pojechali w strone lotniksa nie wiedzeli jednak co maja z samochodem zrobic wiec justin zadzwonił do swojego kolegi on mieszkał blosko lotniska by przyszedł zabrał samochód i przytrzymał u siebie w tym czasie amber sprawdziła czy ma wszystkie walizki policzyła dzieci czy wszyscy są ja juz mogli wsiadac do samolotu lot trwał 3 godziny 12 minut ...Nie chce cię znać! - nie wierzyłem w to co powiedziałem. Musiałem musiałem inaczej by trudniej jej było by to wszystko przeżyć ten czas który będzie musiała tam spędzić. Shon się nią zaopiekuje. Dzwoniłem do niego. Ale po cholerę oby nic jej nie zrobił ten typek jest do wszystkiego zdolny. Jak tylko się dowiem cos to od razu tam jadę. Dowiedziałem się ze trudno będzie wygrać sprawę w sądzie o Melanie. Jej ojciec naprawdę się zmienił i przestał pić a jest jej biologicznym ojcem nie Scooter. Modlę się tylko o to by się udało. 
-Justin dopuszczasz do siebie myśl ze w tym czasie Shon może ją znów w sobie rozkochać? - matka spytała mnie gdy schodzilem na dół. 
-Tak mamo ale jeśli jest przeznaczeniem byśmy byli razem to tak będzie - westchnąłem. Podeszła do mnie i przytulila. 
-Wszystko się ułoży daj temu czas. Kocham Cie - pocałowałem ja w czoło. Ktoś wszedł do domu to był Scooter. 
-Sprawa odbędzie się za miesiąc ojciec Mel wysłał wniosek mamy się stawić wszyscy. - miesiąc dobra wytrzymam chyba. A jak ona mi nie wybaczy? Tego, że tak do niej powiedziałem.Włącz <3

Jest wigilia. Przed chwilą twój chłopak zadzwonił do ciebie i powiedział, że już nie chce cię znać. Idziesz smutna przez ulice miasta. Obok ciebie przechodzą pary trzymające się za rękę i cieszące się każdą chwilą spędzoną razem. Widzisz ich uśmiechy i zaczynasz płakać. Pozwalasz by słone łzy spływały ci po policzkach. Robi ci się zimno. Zachodzisz do jakiejś restauracji, zamawiasz kakao, siadasz przy stoliku na zewnątrz i patrzysz na tańczących zakochanych. Siedzisz tak jeszcze przez chwilę po czym wzdychasz i wstajesz. Odwracasz się gwałtownie i wpadasz na kogoś.
-Ja przepraszam, nie chciałam ja...-dopiero teraz na niego spoglądasz.
-Cześć śliczna.-mówi z rozbawieniem.
-No proszę kogo my tu mamy. Justin Bieber.-mówisz z pogardą i ignorancją. Odwracasz się na pięcie. Chciałaś już odejść ale on łapie cię za rękę.
-Hej, co sie stało ? Czemu płaczesz ?-pyta.
-Nie twój interes, zostaw mnie ! -on cię nie puszcza. Wkurzasz się i siadasz z powrotem na krzesło. Odpuszczasz. Siada obok ciebie.
-A więc co taką piękną panienkę męczy w ten wspaniały dzień ?- patrzysz na niego dziwnie.
-Oh naprawdę ?-mówisz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz