Wieczorem przyjechał Justin,zgodnie z zapowiedzią. Kiedy tylko otworzyłam drzwi,on ucałował mnie w policzek i powiedział:
-Muszę ci coś pokazać,dlatego zbieraj się i jedziemy. Weź kostium kąpielowy.
Uśmiech podekscytowania nie schodził mu z twarzy. Ubrałam swój dwuczęściowy kostium,który kupiłam do szkoły rodzenia,na który założyłam luźną sukienkę. Justin pomógł założyć mi buty i wyszliśmy. Po dość krótkiej podróży autem zatrzymaliśmy się pod jakimś domem.
-Co my tutaj robimy?-zapytałam wysiadając z auta
-Chodź-zaśmiał się chłopak biorąc mnie za rękę
Wyjął z kieszeni klucz i dał mi go do ręki.
-To jest nasz nowy dom-uśmiechnął się-Otwórz.
Szybko włożyłam kluczyk w zamek i przekręciłam dwa razy. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi do przodu by wejść.
-Zwiedzajmy-Justin objął mnie od tyłu całując w policzek
Przeszliśmy po całym domu,podziwiałam każdy zakamarek tej bogatej przestrzeni.
-I jak? W tej chwili ten dom jest w początkowym stanie,wszystko się tutaj zapełni kiedy tylko zrobimy pokój naszemu synkowi-uśmiechnął się Justin kiedy siadaliśmy na brzegu basenu mocząc nogi
Woda była podgrzewana,a w basenie zapaliły się światełka.
-Kąpiemy się?-zapytałam chichocząc do chłopaka
-A po co innego kazałem założyć ci strój słoneczko-zdjął koszulkę
Rozebraliśmy się i weszliśmy do wody. W końcu czułam się lekko i swobodnie,bez żadnego obciążenia kręgosłupa przez rosnący brzuch.
-Połóż się na wodzie i dryfuj-szepnął Justin podpływając do mnie
Położyłam się na plecach i zamknęłam oczy. Zaufałam chłopakowi który czuwał nade mną. Co chwilę całował mój brzuszek,w którym delikatnie wiercił się Matt.
-Kochanie-szepnęłam spoglądając na Justina
-Tak?-zapytał patrząc swoimi czekoladowymi oczami w moje
-Kocham cię-podeszłam do niego muskając jego wargi
-Też cię kocham,wiedziałem,że będziemy razem...na zawsze-oparł się swoim czołem o moje delikatnie smyrając noskiem o nosek-Matt będzie miał najlepszych rodziców na świecie.
Przytuliłam się do Justina opierając głowę o jego tors.
-Boję się-westchnęłam
-Czego?-pogłaskał mnie po głowie
-Jest tyle strasznych wypadków podczas porodu-spojrzałam mu w oczy
-Nie myśl o tym,będzie dobrze,ciąża przebiega prawidłowo. Urodzisz nam zdrowego,przystojnego synka-uśmiechnął się
the next day
Obudziłam się obok Justina. Leżeliśmy w łóżku, w moim domu. Po powrocie ze 'zwiedzania' od razu zasnęliśmy.
-Misiu...-jęknął chłopak przeciągając się na łóżku-Dzień dobry-uśmiechnął się kiedy zobaczył,że siedzę obok niego
-Jak się spało?-zapytałam chwytając za mój telefon,który leżał na szafce
Zegar wskazywał godzinę 8:00.
-Muszę za dwie godzinki iść na małe zakupy-skłamałam,miałam zamiar iść do Delavine
-Pójdę z tobą,na pewno się przydam-uśmiechnął się Justin
-Może spotkamy się później,chciałabym pobyć trochę sama,rozumiesz...-pogłaskałam brzuszek
-Dobrze,rozumiem-chłopak ucałował mnie w usta i wstał,aby się ubrać-Jeśli będziesz chciała przyjadę po ciebie po zakupach.
-Zadzwonię-odpowiedziałam wstając z łóżka
later...
Weszłam na komendę,gdzie później pokierowali mnie do pokoju spotkań. Usiadłam przy stoliku i czekałam na Delavine,który po chwili z uśmiechem szedł w moja stronę prowadzony przez policjantów. Usiadł na krześle kładąc skute ręce na stolik. Policjanci odeszli trochę dalej.
-Przyszłam ci tylko powiedzieć,że dziecko jest Justina i że mimo to,że spierdoliłeś mi życie on pomógł mi je poukładać-powiedziałam oschle patrząc w jego pełne wredności oczy
-Nie wierzę,chcę testów-warknął
-Nie będzie testów,bo jestem w piątym miesiącu ciąży,a wszystko co mi zrobiłeś działo się trzy miesiące przed moim zajściem w ciążę!-oburzyłam się
-Nie wierzę ci-prychnął
Ciśnienie mi podskoczyło. Byłam strasznie zdenerwowana.
-Chłopak cy dziewczyna?-zapytał
-Chłopak.
-Mój facet... Nazwij go Danny,po mnie-zaśmiał się szyderczo
-Jest Matthew i nie będę nazywała dziecka tak jak nazywa się gwałciciel. Nie mam zamiaru więcej z tobą gadać-wstałam od stolika zakładając na ramię torbę
-Czekaj!-krzyknął-Daj mi porozmawiać z synem!
-To nie jest twoje dziecko-warknęłam i wyszłam
-Wszystko w porządku?-zapytał policjant kiedy wychodziłam
Pokiwałam głową i szybko opuściłam komisariat. Wyciągnęłam telefon w celu zadzwonienia do Justina.
-Tak kochanie-usłyszałam jego aksamitny głos w słuchawce telefonu
-Masz może ochotę przejść się ze mną żeby pooglądać rzeczy dla Matt'a?-zapytałam uśmiechając się do siebie
-Jasne,gdzie jesteś?
Podałam mu dokładny adres centrum handlowego,do którego szłam. Czekałam na chłopaka na jednej z ławek przy wejściu do centrum. Czułam na sobie wzrok wielu ludzi,a szczególnie fotoreporterów. Irytowało mnie,kiedy ktoś nagrywał mnie telefonem przechodząc obok mnie. Na szczęście Justin przyjechał szybko razem z dwoma ochroniarzami. Przytuliliśmy się i pocałowaliśmy na powitanie,na co wiadomo jak od razu zareagowali ludzie.
-Długo czekałaś?-zapytał
Pokręciłam przecząco głową. Chłopak ruszył jako pierwszy,a ja złapałam go lekko za biceps,żeby nie zgubić się w tłumie. Po kilku godzinach spacerowania kupiliśmy kilka par śpioszków,czapeczki i zabawki. Zastanawialiśmy się też nad łóżeczkiem,ale to postanowiliśmy zrobić kiedy pokój maleństwa będzie gotowy.
two days later
Justin jest bardzo podekscytowany,idziemy dzisiaj do szkoły rodzenia. Pierwsze lekcje będą z teorii,ale już niedługo będę uczyła się jaką przyjąć pozycję do porodu,jak odprężyć się podczas skurczów i jak zachowywać się w trakcie porodu.
-Witam wszystkich na pierwszej lekcji w naszej szkole rodzenia!-przywitała się miło kobieta
Siedzieliśmy wszyscy parami z partnerami w ławkach,jak w szkole. Można było notować,dlatego też to robiłam. Na tej lekcji dowiedzieliśmy się trochę o tym jak zachowuje się nasze dziecko w trakcie ciąży i wyjścia na świat,jak dziecko reaguje na zapach mamy po wyjściu z brzuszka i o etapach porodu. Ponieważ to jest mój pierwszy poród,'mój czas' będzie wynosił maksymalnie do 12 godzin. Super,prawda?
Następnego dnia dowiedzieliśmy się o każdym etapie porodu więcej i o odczuciach,które sygnalizują nam,że dziecko chce wyjść na świat.
Trzecie zajęcia były już praktyczne,czyli jak zachować się kiedy jesteśmy już w szpitalu,a do ostatecznej fazy porodu mamy mnóstwo godzin. Siedzieliśmy w sali ćwiczeń na matach leżących na podłodze. Justin siedział okrakiem za mną i pozwolił mi się o siebie oprzeć.
-Nie ma co się spieszyć. Jeśli czujesz dopiero skurcze co 7/10 minut po 30 sekund,spokojnie zacznij się zbierać do szpitala. Warto zjeść coś pożywnego,ale nie dużo w wypadku zrobienia cesarskiego cięcia. W pierwszej fazie porodu zauważysz zwiększoną ilość śluzowatych upławów lekko podbarwionych krwią. To całkowicie normalne. Na razie zostań jeszcze w domu, większość szpitali przyjmuje na porodówkę dopiero po rozpoczęciu aktywnej fazy porodu. Do szpitala zgłoś się, gdyby odeszły ci wody, ilość krwi w śluzie niepokojąco się zwiększyła,skurcze stałyby się bardziej intensywne lub te objawy,czyli pierwszej fazy porodu,pojawiły się przed 37 tygodniem ciąży. Pierwszą fazę nazywamy fazą utajoną,trwa od 6 do 8 godzin. Wraz z początkiem fazy aktywnej,która trwa od 4 do 8 godzin,skurcze przybierają na sile, stają się częstsze i bolesne. Pojawiają się co 5-3 minuty i trwają po 60 sekund. Już nie będziesz w stanie rozmawiać w ich trakcie-mówiła prowadząca,a wszyscy w skupieniu bardzo uważnie jej słuchali-Dziecko zaczyna wpasowywać się w kanał rodny, może pęknąć pęcherz płodowy, a ból się nasila. Czas jechać na porodówkę! Najtrudniejszy moment tej fazy porodu to tzw. kryzys siódmego centymetra - apogeum zmęczenia i bólu. Wtedy najczęściej rodząca krzyczy: "Mam dosyć", "Nie chcę już rodzić". Dla położnej to czytelny sygnał, że faza rozwarcia zbliża się do końca. W czasie rozwierania się szyjki macicy od 8 do 10 cm skurcze są zwykle bardzo bolesne, z pochwy wydostaje się dużo krwi, możesz odczuwać ucisk na odbyt, mieć nudności, a nawet wymiotować.
Tak,tak,nasłuchaliśmy się,a to nie był jeszcze koniec. Mimo tego,że długo rozmawialiśmy zaczęliśmy ćwiczenia od technik oddychania,następnie masażu podczas skurczów. Justin bardzo starał się wykonywać wszystko dobrze,a masaż który robił był bardzo przyjemny. Ciekawe czy pomyślę o tym tak samo podczas skurczów.
W szkole rodzenia poznaliśmy bardzo miłą parę. Daisy i Harold,którzy także spodziewali się synka. Daisy była w tym samym tygodniu i miesiącu co ja. Planowałyśmy,żeby urodzić w tym samym szpitalu,żeby spotkać się. Musiałyśmy pamiętać,że mogą być niestety powikłania i w każdej chwili możemy urodzić za wcześnie.
3 months later
33 tydzień ciąży,za około 7 tygodni zobaczę się z Matt'em. Okropny jest fakt,że media mieszają mnie z błotem,za mój wygląd. Nie śpię już od kilku dni,przez co mam worki pod oczami,brzuch jest niesamowitych rozmiarów,a włosy mimo niedawnego malowania,wyglądają okropnie. To nie jest moja wina,JA JESTEM TYLKO W CIĄŻY. Do nowego domu postanowiliśmy się przeprowadzić kiedy Matthew podrośnie,na ten czas Justin mieszka u mnie. Dajemy radę,chociaż moje humory są strasznie irytujące. Widać to po tym jak się kłócę z rodzicami i Justinem i wszystkimi. Jestem coraz bardziej pełna obaw przed porodem.
-Destiny,jak się czujesz?-do domu przyjechał Justin,prosto z pracy
Usiadł obok mnie na kanapie i ucałował w policzek.
-Jakoś ujdzie-westchnęłam,kiedy chłopak obejmował mnie ramieniem
-Będzie dobrze kotku-uśmiechnął się głaszcząc mój brzuszek-Jesteś dzielna i dasz radę urodzić naszego małego mężczyznę.
-Nie wiem,boję się. A jeśli coś pójdzie nie tak?-spojrzałam na Justina
-Nie martw się słoneczko-ucałował mnie w czoło
-Justin,ja ci muszę coś powiedzieć...-westchnęłam
-Coś jest nie tak,coś z Matthewem?-zapytał lekko przerażony
____________________________________________________________
Przepraszam za opóźnienie :( Jakoś ostatnio nie mam czasu zająć się blogiem.
Rozdziały piszę krótsze,za co was bardzo przepraszam,po prostu chciałam rozłożyć jakoś te dłuższe rozdziały,na krótsze,żebyście mogli dłużej poczytać to opowiadanie.
Mimo to,muszę wam powiedzieć,że do końca opowiadania został jeszcze jeden rozdział. Tak,kolejny rozdział będzie już tym ostatnim z tego opowiadania.Obstawiacie happy end czy sad end?
KOLEJNE OPOWIADANIE POJAWI SIĘ W SIERPNIU! Powiedzmy,że będę musiała jeszcze dobrze przemyśleć fabułę ;)
-Muszę ci coś pokazać,dlatego zbieraj się i jedziemy. Weź kostium kąpielowy.
Uśmiech podekscytowania nie schodził mu z twarzy. Ubrałam swój dwuczęściowy kostium,który kupiłam do szkoły rodzenia,na który założyłam luźną sukienkę. Justin pomógł założyć mi buty i wyszliśmy. Po dość krótkiej podróży autem zatrzymaliśmy się pod jakimś domem.
-Co my tutaj robimy?-zapytałam wysiadając z auta
-Chodź-zaśmiał się chłopak biorąc mnie za rękę
Wyjął z kieszeni klucz i dał mi go do ręki.
-To jest nasz nowy dom-uśmiechnął się-Otwórz.
Szybko włożyłam kluczyk w zamek i przekręciłam dwa razy. Chwyciłam za klamkę i popchnęłam drzwi do przodu by wejść.
-Zwiedzajmy-Justin objął mnie od tyłu całując w policzek
Przeszliśmy po całym domu,podziwiałam każdy zakamarek tej bogatej przestrzeni.
-I jak? W tej chwili ten dom jest w początkowym stanie,wszystko się tutaj zapełni kiedy tylko zrobimy pokój naszemu synkowi-uśmiechnął się Justin kiedy siadaliśmy na brzegu basenu mocząc nogi
Woda była podgrzewana,a w basenie zapaliły się światełka.
-Kąpiemy się?-zapytałam chichocząc do chłopaka
-A po co innego kazałem założyć ci strój słoneczko-zdjął koszulkę
Rozebraliśmy się i weszliśmy do wody. W końcu czułam się lekko i swobodnie,bez żadnego obciążenia kręgosłupa przez rosnący brzuch.
-Połóż się na wodzie i dryfuj-szepnął Justin podpływając do mnie
Położyłam się na plecach i zamknęłam oczy. Zaufałam chłopakowi który czuwał nade mną. Co chwilę całował mój brzuszek,w którym delikatnie wiercił się Matt.
-Kochanie-szepnęłam spoglądając na Justina
-Tak?-zapytał patrząc swoimi czekoladowymi oczami w moje
-Kocham cię-podeszłam do niego muskając jego wargi
-Też cię kocham,wiedziałem,że będziemy razem...na zawsze-oparł się swoim czołem o moje delikatnie smyrając noskiem o nosek-Matt będzie miał najlepszych rodziców na świecie.
Przytuliłam się do Justina opierając głowę o jego tors.
-Boję się-westchnęłam
-Czego?-pogłaskał mnie po głowie
-Jest tyle strasznych wypadków podczas porodu-spojrzałam mu w oczy
-Nie myśl o tym,będzie dobrze,ciąża przebiega prawidłowo. Urodzisz nam zdrowego,przystojnego synka-uśmiechnął się
the next day
Obudziłam się obok Justina. Leżeliśmy w łóżku, w moim domu. Po powrocie ze 'zwiedzania' od razu zasnęliśmy.
-Misiu...-jęknął chłopak przeciągając się na łóżku-Dzień dobry-uśmiechnął się kiedy zobaczył,że siedzę obok niego
-Jak się spało?-zapytałam chwytając za mój telefon,który leżał na szafce
Zegar wskazywał godzinę 8:00.
-Muszę za dwie godzinki iść na małe zakupy-skłamałam,miałam zamiar iść do Delavine
-Pójdę z tobą,na pewno się przydam-uśmiechnął się Justin
-Może spotkamy się później,chciałabym pobyć trochę sama,rozumiesz...-pogłaskałam brzuszek
-Dobrze,rozumiem-chłopak ucałował mnie w usta i wstał,aby się ubrać-Jeśli będziesz chciała przyjadę po ciebie po zakupach.
-Zadzwonię-odpowiedziałam wstając z łóżka
later...
Weszłam na komendę,gdzie później pokierowali mnie do pokoju spotkań. Usiadłam przy stoliku i czekałam na Delavine,który po chwili z uśmiechem szedł w moja stronę prowadzony przez policjantów. Usiadł na krześle kładąc skute ręce na stolik. Policjanci odeszli trochę dalej.
-Przyszłam ci tylko powiedzieć,że dziecko jest Justina i że mimo to,że spierdoliłeś mi życie on pomógł mi je poukładać-powiedziałam oschle patrząc w jego pełne wredności oczy
-Nie wierzę,chcę testów-warknął
-Nie będzie testów,bo jestem w piątym miesiącu ciąży,a wszystko co mi zrobiłeś działo się trzy miesiące przed moim zajściem w ciążę!-oburzyłam się
-Nie wierzę ci-prychnął
Ciśnienie mi podskoczyło. Byłam strasznie zdenerwowana.
-Chłopak cy dziewczyna?-zapytał
-Chłopak.
-Mój facet... Nazwij go Danny,po mnie-zaśmiał się szyderczo
-Jest Matthew i nie będę nazywała dziecka tak jak nazywa się gwałciciel. Nie mam zamiaru więcej z tobą gadać-wstałam od stolika zakładając na ramię torbę
-Czekaj!-krzyknął-Daj mi porozmawiać z synem!
-To nie jest twoje dziecko-warknęłam i wyszłam
-Wszystko w porządku?-zapytał policjant kiedy wychodziłam
Pokiwałam głową i szybko opuściłam komisariat. Wyciągnęłam telefon w celu zadzwonienia do Justina.
-Tak kochanie-usłyszałam jego aksamitny głos w słuchawce telefonu
-Masz może ochotę przejść się ze mną żeby pooglądać rzeczy dla Matt'a?-zapytałam uśmiechając się do siebie
-Jasne,gdzie jesteś?
Podałam mu dokładny adres centrum handlowego,do którego szłam. Czekałam na chłopaka na jednej z ławek przy wejściu do centrum. Czułam na sobie wzrok wielu ludzi,a szczególnie fotoreporterów. Irytowało mnie,kiedy ktoś nagrywał mnie telefonem przechodząc obok mnie. Na szczęście Justin przyjechał szybko razem z dwoma ochroniarzami. Przytuliliśmy się i pocałowaliśmy na powitanie,na co wiadomo jak od razu zareagowali ludzie.
-Długo czekałaś?-zapytał
Pokręciłam przecząco głową. Chłopak ruszył jako pierwszy,a ja złapałam go lekko za biceps,żeby nie zgubić się w tłumie. Po kilku godzinach spacerowania kupiliśmy kilka par śpioszków,czapeczki i zabawki. Zastanawialiśmy się też nad łóżeczkiem,ale to postanowiliśmy zrobić kiedy pokój maleństwa będzie gotowy.
two days later
Justin jest bardzo podekscytowany,idziemy dzisiaj do szkoły rodzenia. Pierwsze lekcje będą z teorii,ale już niedługo będę uczyła się jaką przyjąć pozycję do porodu,jak odprężyć się podczas skurczów i jak zachowywać się w trakcie porodu.
-Witam wszystkich na pierwszej lekcji w naszej szkole rodzenia!-przywitała się miło kobieta
Siedzieliśmy wszyscy parami z partnerami w ławkach,jak w szkole. Można było notować,dlatego też to robiłam. Na tej lekcji dowiedzieliśmy się trochę o tym jak zachowuje się nasze dziecko w trakcie ciąży i wyjścia na świat,jak dziecko reaguje na zapach mamy po wyjściu z brzuszka i o etapach porodu. Ponieważ to jest mój pierwszy poród,'mój czas' będzie wynosił maksymalnie do 12 godzin. Super,prawda?
Następnego dnia dowiedzieliśmy się o każdym etapie porodu więcej i o odczuciach,które sygnalizują nam,że dziecko chce wyjść na świat.
Trzecie zajęcia były już praktyczne,czyli jak zachować się kiedy jesteśmy już w szpitalu,a do ostatecznej fazy porodu mamy mnóstwo godzin. Siedzieliśmy w sali ćwiczeń na matach leżących na podłodze. Justin siedział okrakiem za mną i pozwolił mi się o siebie oprzeć.
-Nie ma co się spieszyć. Jeśli czujesz dopiero skurcze co 7/10 minut po 30 sekund,spokojnie zacznij się zbierać do szpitala. Warto zjeść coś pożywnego,ale nie dużo w wypadku zrobienia cesarskiego cięcia. W pierwszej fazie porodu zauważysz zwiększoną ilość śluzowatych upławów lekko podbarwionych krwią. To całkowicie normalne. Na razie zostań jeszcze w domu, większość szpitali przyjmuje na porodówkę dopiero po rozpoczęciu aktywnej fazy porodu. Do szpitala zgłoś się, gdyby odeszły ci wody, ilość krwi w śluzie niepokojąco się zwiększyła,skurcze stałyby się bardziej intensywne lub te objawy,czyli pierwszej fazy porodu,pojawiły się przed 37 tygodniem ciąży. Pierwszą fazę nazywamy fazą utajoną,trwa od 6 do 8 godzin. Wraz z początkiem fazy aktywnej,która trwa od 4 do 8 godzin,skurcze przybierają na sile, stają się częstsze i bolesne. Pojawiają się co 5-3 minuty i trwają po 60 sekund. Już nie będziesz w stanie rozmawiać w ich trakcie-mówiła prowadząca,a wszyscy w skupieniu bardzo uważnie jej słuchali-Dziecko zaczyna wpasowywać się w kanał rodny, może pęknąć pęcherz płodowy, a ból się nasila. Czas jechać na porodówkę! Najtrudniejszy moment tej fazy porodu to tzw. kryzys siódmego centymetra - apogeum zmęczenia i bólu. Wtedy najczęściej rodząca krzyczy: "Mam dosyć", "Nie chcę już rodzić". Dla położnej to czytelny sygnał, że faza rozwarcia zbliża się do końca. W czasie rozwierania się szyjki macicy od 8 do 10 cm skurcze są zwykle bardzo bolesne, z pochwy wydostaje się dużo krwi, możesz odczuwać ucisk na odbyt, mieć nudności, a nawet wymiotować.
Tak,tak,nasłuchaliśmy się,a to nie był jeszcze koniec. Mimo tego,że długo rozmawialiśmy zaczęliśmy ćwiczenia od technik oddychania,następnie masażu podczas skurczów. Justin bardzo starał się wykonywać wszystko dobrze,a masaż który robił był bardzo przyjemny. Ciekawe czy pomyślę o tym tak samo podczas skurczów.
W szkole rodzenia poznaliśmy bardzo miłą parę. Daisy i Harold,którzy także spodziewali się synka. Daisy była w tym samym tygodniu i miesiącu co ja. Planowałyśmy,żeby urodzić w tym samym szpitalu,żeby spotkać się. Musiałyśmy pamiętać,że mogą być niestety powikłania i w każdej chwili możemy urodzić za wcześnie.
3 months later
33 tydzień ciąży,za około 7 tygodni zobaczę się z Matt'em. Okropny jest fakt,że media mieszają mnie z błotem,za mój wygląd. Nie śpię już od kilku dni,przez co mam worki pod oczami,brzuch jest niesamowitych rozmiarów,a włosy mimo niedawnego malowania,wyglądają okropnie. To nie jest moja wina,JA JESTEM TYLKO W CIĄŻY. Do nowego domu postanowiliśmy się przeprowadzić kiedy Matthew podrośnie,na ten czas Justin mieszka u mnie. Dajemy radę,chociaż moje humory są strasznie irytujące. Widać to po tym jak się kłócę z rodzicami i Justinem i wszystkimi. Jestem coraz bardziej pełna obaw przed porodem.
-Destiny,jak się czujesz?-do domu przyjechał Justin,prosto z pracy
Usiadł obok mnie na kanapie i ucałował w policzek.
-Jakoś ujdzie-westchnęłam,kiedy chłopak obejmował mnie ramieniem
-Będzie dobrze kotku-uśmiechnął się głaszcząc mój brzuszek-Jesteś dzielna i dasz radę urodzić naszego małego mężczyznę.
-Nie wiem,boję się. A jeśli coś pójdzie nie tak?-spojrzałam na Justina
-Nie martw się słoneczko-ucałował mnie w czoło
-Justin,ja ci muszę coś powiedzieć...-westchnęłam
-Coś jest nie tak,coś z Matthewem?-zapytał lekko przerażony
____________________________________________________________
Przepraszam za opóźnienie :( Jakoś ostatnio nie mam czasu zająć się blogiem.
Rozdziały piszę krótsze,za co was bardzo przepraszam,po prostu chciałam rozłożyć jakoś te dłuższe rozdziały,na krótsze,żebyście mogli dłużej poczytać to opowiadanie.
Mimo to,muszę wam powiedzieć,że do końca opowiadania został jeszcze jeden rozdział. Tak,kolejny rozdział będzie już tym ostatnim z tego opowiadania.Obstawiacie happy end czy sad end?
KOLEJNE OPOWIADANIE POJAWI SIĘ W SIERPNIU! Powiedzmy,że będę musiała jeszcze dobrze przemyśleć fabułę ;)
CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE ZE SZCZERYMI OPINIAMI :) PRZYSZŁY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ JAK NAJSZYBCIEJ SIĘ DA,A TO ZALEŻY OD ILOŚCI WASZYCH KOMENTARZY. CHCĘ WIEDZIEĆ CO O TYM SĄDZICIE :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz