środa, 23 lipca 2014

rozdzial 7 kolacja z dzieczyna justina

justin wstał rano o koło godziny 7 00 wiedział że to już dzisiaj ma kolajce więc musiał jakos doprowadzic sie do siebie wiec poszedł do sklepu i kupił amber tę o to piekna suknie i kupił jej jeszcze buty do kompletu kupił jeszcze torebkę  i poszedł sam sie ubrac w to i tak ubrani wyszli z domu gdzie pod domem stał ich samochód i pojechali do restauracji zamówili szampan i poczekali na była dzieczyne justina a w tym czasie justin i amber zrobili sobie wspólne zdjecie i ąz prszyła była dziewczyna justina potem juz czas tak szybko zleciał ze amber zaptała sie justina a kiedy wracamy do domu a justin odpowiedział no juz idziemy oki to sie zbieramy do zobaczenia i wyszli reaustracji potem odjechali i przyjechali do swojego domu ameber weszła i rozebrała sie i poszła sie na góre do łazienki przebrac w to potem poszła do swoich dzieci zobaczyę jak one się czuja i czy juz spia dzieci amber mieli juz po 7 i  6 lat wiec juz były duże i mogli zostac w opiekunka
2 tygodnie pózniej

Czwartek. Czternasty luty, wieczór. Siedziałam w pokoju, z Justinem umówiłam się na 20:30. jeszcze dwie godziny. Ok. poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic. Umyłam zęby, zakręciłam włosy. Założyłam sukienkę, nie wiedziałam gdzie chłopak mnie zabiera, ale na tę okazję sukienka wydawała mi się stosowna. Wybrałam błękitne dodatki. Spakowałam kopertówkę i założyłam kolczyki. Zeszłam na dół, usiadłam na kanapie i załączyłam telewizor. Po kilkunastu minutach oglądania teledysków usłyszałam dzwonek do drzwi. To on. Bieber miał na sobie błękitną koszulę, do tego czarne rurki i marynarkę. W ręce trzymał białą różę. Przytuliłam go na powitanie.
-To dla ciebie śliczna.- wręczył mi kwiatek.
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niego lekko zawstydzona.

Dotarliśmy do portu, gdzie cumowała łódka chłopaka. Podał mi rękę i pomógł wsiąść. Na pokładzie leżały płatki róż, a cała burta przyozdobiona była lampkami. Justin załączył silnik i popłynęliśmy. Minęliśmy molo i stanęliśmy na wysokości plaży.
-Ale to piękne. Jak tu romantycznie.- rozmarzyłam się.
Biebs tylko się uśmiechnął i przysunął bliżej mnie. Poczułam jak zawiesza mi coś na szyi.
-O matko Justin! Naszyjnik! Jest śliczny! Dziękuje bardzo!- powiedziałam, gdy zobaczyłam prezent.

Nagle na plaży zaczęli się gromadzić ludzie. Było ich co raz więcej. Przybywali z każdą minutą.
-Co się dzieje?- spytałam zaciekawiona sytuacją na brzegu.
-Zobaczysz.- odpowiedział tajemniczo.
Fale delikatnie kołysały łódkę, a wiatr rozwiał mi włosy. Chłopak odgarnął mi je za ucho i wpatrywał się w moje oczy. Zrobiło się chłodno, przeszły mnie dreszcze. On bez słowa zdjął marynarkę i założył mi ją na ramiona. Objął mnie ręką i przytulił do siebie. Oparłam o niego swoją głowę. Nagle na plaży zaczęły się pojawiać światła. Wyglądało to tak, jakby ludzie trzymali je w rękach. Niektóre z nich poszybowały w górę. To lampiony. Setki lampionów. Niektóre czerwone, inne białe, inne w zupełnie innych kolorach. Jedne prostokątne, inne okrągłe, a niektóre nawet w kształtach serca.
-Tak jest co roku. Na walentynki. Połowa miasta zbiera się na plaży i puszcza je do nieba. Ale to jeszcze nie koniec atrakcji- powiedział i spojrzał w moim kierunku. Wtedy uśmiech zniknął z jego twarzy.- Co się stało?- zobaczył jak łza spływa mi po policzku.- Czemu płaczesz?- spytał przejęty.
-Nie wiem. Tu jest tak pięknie, jest niesamowicie. Jesteś kochany, Justin naprawdę.
Chłopak zrozumiał o co chodzi i otarł łzę z mojego policzka. Chwycił mnie za brodę i podniósł moją głowę do góry. Patrzeliśmy sobie w oczy. On odgarnął mi włosy i powiedział- Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty.- pocałował mnie w usta jednak szybko się odsunął. Jakby myślał, że go zaraz odepchnę.
-Chodź tu.- szepnęłam.
Justin przybliżył się i chwycił mnie za rękę. Swoją drugą dłoń położył na moim udzie. Nachyliłam się gwałtownie i zaczęłam go całować. Zamknęłam oczy, byłam w innym miejscu. Nic się nie liczyło. Tylko on. Całymi dniami żałowałam tego, co powiedziałam mu wtedy u Chaza. Przyjaciele? I po co mi to było? Nie można było tak od razu? Dużo prościej i przyjemniej.

Nasz pocałunek przerwały huki. Podniosłam głowę i spojrzałam w niebo. To fajerwerki. Różnokolorowe. Oglądaliśmy je w milczeniu, z uśmiechami na twarzach, trzymając się za ręce. Kiedy pokaz się skończył, chłopak zapytał:
-No i to chyba na tyle. Płyniemy?
-Ok.- przesiadł się bliżej silnika. Usiadłam obok niego. Płynęliśmy szybko. Wiatr rozwiewał mi włosy. Justin sterował, a ja trzymałam go kurczowo za udo. Byłam pochylona utrzymując się na łódce, która szalała na falach. Musiało to wyglądać dość komicznie.

W drodze do domu rozmawialiśmy o bzdurach, ale wcale nam to nie przeszkadzało. Justin był dla mnie jak brat, idealny przyjaciel, ale jednak ciągnęło mnie do niego w inny sposób. Poszliśmy do chłopaka. Jego mamy nie było, poszła do koleżanki, wróci rano, tak jak i moja, która zostaje na noc w pracy. Już prawie nie pamiętam jak ona wygląda...

Pierwszy raz byłam u Biebsa. W sumie wiedziałam jak wygląda jego pokój, ale z wyjątkiem jednej ściany (tej, na której było okno haha). Usiadłam na łóżku. Chłopak stanął na środku pokoju i z zapałem powiedział:
-Mogę ci coś zaśpiewać?
-Haha, tylko mam nadzieję, że mi uszy nie spuchną- zażartowałam, lecz on chyba inaczej to odebrał, bo troszkę się speszył. Chwycił mnie za rękę i w milczeniu zeszliśmy na dół. W rogu salonu stał fortepian. Chłopak usiadł przy nim i zaczął grać. Z wrażenia opadłam na fotel i słuchałam jak zaczął śpiewać, nie odrywając od niego wzroku. (PIOSENKA radziłabym wyłączyć odtwarzacz u góry jeżeli gra i wejść w ten link)

Lately I've been thinkin',/Ostatnio dużo myślałem, 
thinkin' 'bout what we had/ myślałem o tym co mieliśmy
I know it was hard,/Wiem, że było to trudne,
it was all that we knew, yeah./to było wszystko to co zaznaliśmy,
Have you been drinkin',/Byłaś pijana
to take all the pain away?/zabierając cały ból?
I wish that I could give/Marzę by dać Ci
you what you, deserve/wszystko na co zasługujesz
'Cause nothing could ever,/Ponieważ nic nigdy
ever replace you/Cie nie zastąpi
Nothing can make me feel/Nic nie sprawi,że poczuję się
like you do./jak ty potrafiłaś.
You know there's no one,/Ty wiesz (że) nie ma nikogo
I can relate to/z kim mogę się związać
And know we won't find/I wiesz że nie znajdziemy
a love that's so true./miłości która jest tak prawdziwa.

There's nothing like us,/Nic nie ma takiego jak my
there's nothing like you and me/Nic nie ma takiego jak Ty i ja
Together through the storm./Razem przez burzę.
There's nothing like us,/Nic nie ma takiego jak my
there's nothing like you and me/Nic nie ma takiego jak Ty i ja
Together./Razem.

I gave you everything, baby,/Dałem Ci wszystko Kochanie,
everything I had to give/co mogłem dać
Girl, why would/Dziewczyno, dlaczego
you push me away?/ mnie odpychasz?
Lost in confusion,/Zagubieni w nieładzie,
like an illusion/jak złudzenie
You know I'm used/Ty wiesz że miałem w zwyczaju 
to making your day./uczyniać Cię szczęśliwą.
But that is the past now,/Lecz teraz to już przeszłość,
we didn't last now/ostatnio nie byliśmy (razem)
Guess that this is meant to be./Zgadnij co to oznacza.
Tell me was it worth it?/Powiedz mi czy to było tego warte?
We were so perfect/byliśmy tacy doskonali
But baby I just want/Lecz Kochanie chcę
you to see/cię tylko zobaczyć

There's nothing like us,/Nic nie ma takiego jak my
there's nothing like you and me/Nic nie ma takiego jak Ty i ja
Together through the storm./Razem przez burzę.
There's nothing like us,/Nic nie ma takiego jak my
there's nothing like you and me/Nic nie ma takiego jak Ty i ja
Together./Razem.

There's nothing like us,/Nic nie ma takiego jak my
there's nothing like you and me/Nic nie ma takiego jak Ty i ja
Together through the storm./Razem przez burzę.
There's nothing like us,/Nic nie ma takiego jak my
there's nothing like you and me/Nic nie ma takiego jak Ty i ja
Together./Razem.


Kiedy skończył piosenkę, nic nie widziałam. Wszystko miałam zamazane, bo oczy miałam wypełnione łzami. Nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć i czy w ogóle coś mówić. Zobaczyłam jak jakaś ciemna plama zbliża się do mnie. To był Justin. Kucnął przede mną i otarł mi łzy. Wyciągnął głowę i wpił się w moje usta.
-Jesteś niesamowity.- szepnęłam po chwili.

-------------------------------------------------



tumblr_mgsrpqLUvu1r1p87bo1_500.png

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz